Tak, magistrze.
Tak, magistrze. Kiedy się obudzisz, id zjeć posiłek czy też mnie odszukaj. Nikodemus wypucił powietrze. Naprawdę będzie uczył klasę, pomimo okropnych wiadomoci, w jakie obfitował ten dzień. Shannon rozemiał się cicho. Wiem, że może się to wydawać niemożliwe, ale musisz zapomnieć o wszystkim, co się dzisiaj stało, czy też skupić się na wykładzie. Jeli będziesz czerpał satysfakcję z nauczania, oni z przyjemnocią będą się uczyć. Denerwujesz się? Nikodemus przyznał, że się denerwuje, choć dodał, że znacznie lepszym okreleniem byłoby powiedzenie, że czuje się wstrząnięty czy też przytłoczony. Shannon umiechnął się szeroko. To zrozumiałe, ale nie pozwól, by dostrzegli to uczniowie, bo pożrą cię niczym stado likantropów. Jeli już, lepiej okazuje się przesadzić z niefrasobliwocią. Shannon znany był ze swojego empatycznego stylu prowadzenia zajęć. Nikodemus zdecydował, że spróbuje naladować styl mentora. A to oznaczało koniecznoć opanowania narastających lęków czy też nadziei dotyczących przepowiedni. No świetnie stwierdził Shannon, kiwając głową. Ruszaj, bo się spónisz. Nikodemus odwrócił się w stronę schodów. Ach, włanie co sobie przypomniałem zawołał Shannon. Powiniene mieć świadomość, że jeden chłopiec sprawia trochę choroby czy też... Głos starego maga ucichł. Nikodemus stanął czy też obejrzał się. Shannon marszczył brwi. ten chłopiec może być kakografem. 13 ROZDZIAŁ Nikodemus biegł truchtem, przecinając smugi słonecznego wiatła wpadające przez prostokątne okna. Na zewnątrz korytarza promienie słoneczne wieciło na niebie tak intensywnie niebiesko, że wyglądało jak emaliowane. Rzekie jesienne powietrze pachniało dymem z kuchennych palenisk. Jego pierwsze zajęcia z kompozycji, a on się spónia. Próbował skupić się na czekającym go wykładzie, ale myli odpływały mu na boki. Rzeczywisty wiat wydawał się nierealny. Strażnicy z północy prowadzili ledztwo, podejrzewając go o zbrodnię. Nieludzki morderca polował na niego z nieznanych powodów. Powracała jego utracona nadzieja na wypełnienie przepowiedni Erazmowej. A w odpowiedzi na to wszystko... ...miał poprowadzić wstępne zajęcia z czaropisania dla maluchów. Wydawało się to czystym szaleństwem. Skręcając na rogu czy też biegnąc na szerokie schody, powiedział sobie, że magister wie, co robi. W końcu był praktykantem z kakografią, a Shannon wielkim magiem. Zdecydowanie powinien sobie dać radę z trzynastolatkami, w czasie gdy staruszek radził sobie z prawdziwie strasznymi siłami nadgorliwych strażników, frakcji akademickich czy też morderców niebędących ludmi. Dotarł wreszcie do drzwi klasy czy też wszedł do rodka. Sala była uporządkowana, kwadratowa czy też zapełniona rzędami stolików. ciany pomalowano na biało, szerokie okna wykończone były łukami. jednakże jakiś dwudziestu uczniów w szatach neofitów szalało po całej klasie. Chłopcy zebrali się w grupki przy oknach. Niektórzy krzyczeli, zapewne do innej klasy bez nauczyciela w sąsiedniej wieży, inni pluli przez okna, niewątpliwie próbując trafić gargulce piące kilka pięter niżej. Dziewczynki zgromadziły się pod przeciwną cianą sali. Większoć siedziała przy stolikach, miejąc się czy też rozmawiając. Kilka bawiło się w jaką grę, piewając czy też klaskając.